piątek, 14 października 2016

Na dobry początek

Po dwóch tygodniach nieobceności w nie-ogrodzie z racji kiepskiej pogody, rzuciłam się dzisiaj do pracy, byle zdążyć zrobić jak najwięcej przed zmrokiem. Nie byłabym sobą, żeby nie zajrzeć, jak dają sobie radę nowe nasadzenia i moje ulubione, jesienne wrzosy.
Rzut okiem, coś tu nie pasuje...a co to za grzyby mi się zalęgły?!!! Podchodzę, macam, oczom nie wierzę. Koźlaki to, czy trujaki?
Z głupawym uśmiechem na twarzy zawołałam Starszaka, żeby sam popatrzył na cuda....Chyba czas wybrać się na grzyboranie, czuję, że będę miała farta, byle tylko Młodszy doszedł do siebie, bo jak zawsze coś ciekawego przytulił w przedszkolu.
**********
Weekend dobrze się zapowiada, mam już lekturę na wieczór i nowe zabawki. Postanowiłam rozkminić haft siatkowy zwany filetem. W prawdzie do haftowania mam 2 lewe ręce, makrama też mi nie szła, ale spróbuję, w końcu z sutaszem sobie nieźle radzę, a moje chciejstwo jest silniejsze od wysokiego ryzyka porażki.
Od dawna marzą mi się firanki "kołkowe", najlepiej z epoki. Ceny na alledrogo raczej nie zachęcają do zakupów, a poza tym, nawet jakbym odłożyła odpowiednią sumę, to i tak trudno znaleźć taki wzór i rozmiar, jaki mi potrzebny. Po roku bicia się z myślami, zakupiłam odpowiedni sprzęt. Chora ambicja mnie kiedyś wykończy!!!! Też tak macie?
Jeżeli coś mi z tego wyjdzie, na pewno nie omieszkam się pochwalić, może nawet pokuszę się o mini tutorial? Jak nie tutaj, to w BestiARTiuszu ;-) Widziałam jakieś poglądowe filmy na YT. Zobaczymy, jestem dobrej myśli, TRZYMAJCIE KCIUKI....Tymczasem w kolecje czekają jeszcze inne projekty, muszę wyrobić się do BN.
Ściskam serdecznie moje Wszystkie Czytelniczki, zwłaszcza te, które odezwały się pod poprzednim postem. Dziękuję dziewczyny, dzięki Wam wiem, że warto.
Wasza Bestyjeczka