Każdy się z tym zgodzi, że porwanie się na zagospodarowanie sporego ugoru to ciężka, fizyczna harówka, szczególnie, gdy ma się dodatkowo do ogarnięcia pracę zawodową, dom i dzieci.
Nie ma się co dziwić, gdy pojawi się ból w krzyżu, stawy w dłoniach zgrubieją (żeby nie powiedzieć brzydziej: schamieją, że obrączki nie wciśniesz, a gdzie potem oderwać się od łopaty i usiąść do igły i sutaszu?), a ciało jest upstrzone bąblami po ugryzieniach przez meszki i komary. Trzeba być także psychicznie przygotowanym na większe, czy mniejsze niepowodzenia. Nie chcę, żeby zabrzmiało to zbyt pesymistycznie, takie mam doświadczenia i wahania nastrojów: od euforii: "ale pięknie mi hortensja zakwitła!" do depresji: "nigdy mi się nie uda pozbyć tych chwastów!" albo: "o! ale ładne te szpaki, co skaczą po trawie" do: "o cholera! szpaki zeżarły mi wszystkie borówki!!!".
Co by nie było, NIE zamieniłabym tego kawałka zieleni na luksusowy balkon w najlepszej dzielnicy. A że boli? - nie szkodzi. Jeszcze się ruszam, a jaka satysfakcja, że coś się udało! Nawet, jeżeli jest to tylko mały kroczek w stronę marzeń.
Oboje z mężem jesteśmy laikami w tematach ogrodowych. Pracę na działce rodziców jakoś mgliście wspominam, z resztą za młodu, to głównie latało się po podwórku i jeździło na rowerze. Potem było długo, długo NIC i teraz... dorobiliśmy się własnego garba.
Wyobrażenie, z męskiego punktu widzenia, na temat ogrodu, najlepiej "bezobsługowego", to: wyrównać teren, odchwaścić rundup-em ze 2 razy i przekopać, posiać trawę, koniec!
Moje marzenia nie sprowadzają się do równego kawałka trawy i paru kulek z bukszpanu na okrasę. Chcę mieć prawdziwy gąszcz, który zapewniłby chociaż trochę intymności od sąsiedztwa i radości dla oka. Najgorzej, że zbyt wiele rzeczy mi się podoba i nie potrafię się zdecydować na konkretny styl. Z prawej po "japońsku", z lewej po wiejsku (i to nęci i to kręci).
Zaczęłam, jak każdy "janusz" ogrodowy, od posadzenia sztampowych żywotników wzdłuż granicy. Kiedyś wspominałam, że najchętniej posadziłabym żywopłot z buku lub grabu, ale nie chcę ciągłej walki o liście z sąsiadami (i tak spory dąb-samosiejka na granicy działek, jest już wystarczającym powodem niezadowolenia i ciągłych próśb o ścięcie).
Tuje, wsadzone rok temu na wiosnę, widocznie pokraśniały w obowodzie, dzięki skróceniu pędów i cieszą oko. Żywotniki posadzone równym rządkiem wzdłuż ogrodzenia, są ogólnie źle widziane przez wszelkiej maści projektantów ogrodów, ale wcale nie muszą straszyć (ciekawy artykuł na ten temat znalazłam: tutaj). Dla mnie mają spełniać rolę zielonego tła, na którym wyeksponuję inne rośliny.
Lubię rośliny użyteczne, dlatego znajdą miejsce u mnie i porzeczki i borówki i drzewka owocowe. Przytuliłam też leszczynę samosiejkę i orzech włoski (też malutka samosiejka). Potem będę się martwić, gdzie to przenieść, jak będzie ciut większe. Znalazł się kąt dla krzewów owocowych - nie wyobrażam sobie, że dzieci nie mogą skubnąć tego i owego prosto z krzaka ;-)
Teren równam kiedy tylko mogę, po troszeczkę. Na wiosnę to, co wyrównałam i wybrałam z chwastów, obsiałam trawą. NIESTETY! chwasty są dużo szybsze niż trawa z kiełkowaniem, a nie pomaga to, że reszta terenu nieodchwszczona, wszystko się pięknie rozsiewa i robotę zaczynam często od nowa. Na nie-trawniku króluje głównie koniczyna.
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod wypowiedzią dziewczyny, znalezioną na forum Muratora:
"mokka
09-01-2009, 14:58
Ja jako doświadczona ogrodniczka ponad 4 lata juz w ogrodzie, doświadczona przesadzaczka, średnio co 2 roślina jest przesadzona, nałogowa czytelniczka ogrodowej prasy, posiadaczka wielu pozycji uczących krok po kroku zakładania ogrodu , powiem krótka brać firmę i zrobić projekt, bo to najtańsza sprawa, jeśli mówimy tu o kosztach. Ja wszystko wymyślałam sobie dama, Stary kopał i sadził, czasem miał fochy i sadziłam ja, rozwiązanie to jest bardzo ryzykowne i dość drogie. Co to jest 1000-1500 zł za projekt , nic zupełnie nic jeśli chodzi o koszty w około 12 arowym poletku doświadczalnym, to tak na oko 15 -20 typowych iglaków , czyli naocznie mówiąc ze 4 przęsła obsadzone. To wielka kropla w morzu ogrodowym, a czas na przeczytanie tej tzw prasy bardzo mnie drogo kosztował. Kilometry i wypalone paliwo + amortyzacja samochodu, bo jeździłam do takich szkółek gdzie dojazd był totalnie ekstremalnym przeżyciem. Czas i pieniądze na zakup wszystkich roślin, sadzenie tego wszystkiego co dostałam, a ludzie u nas hojni, tony kory, nawożenia, produkcja gnojówek i zbieraniem kup z łąk, poznanie warunków glebowych, sadzenie bardzo wielu roślin, poznanie tych roślin, zabezpieczanie ich na zimę, zakwaszanie w odpowiednim przedziale PH,i tak dalej, jest jeszcze tego mnóstwo. Czy mam ładny ogród? Otóż powiem szczerze, nie mam . Czy jestem szczęśliwa, że sama go zrobiła? Bardzo. Czy myślałam racjonalnie o pieniądzach? Nie myślałam. Czy można było zrobić lepiej i taniej? W stu procentach. Czy mam gargamele ogrodowe? Mam. Czy zatrudniłabym po tych wszystkich bojach firmę? Nigdy w życiu. Dlaczego ? Bo jestem ogrodowym wariatem, który musi wszystko w ogrodzie zrobić sam, bo to moja odskocznia, bo mi to dobrze robi na głowę, bo musze znać każdą moją roślinę , bo z nimi rozmawiam, bo kocham siedzieć w lecie w swoim ogrodzie i ciągle czegoś doglądać, bo ogród jest dla mnie ważniejszy od domu. Ma ktoś tak nawalone w głowie, to niej się szarpie i będzie w niebo wzięty, jak ktoś ma jasność racjonalnego myślenie to niech bierze dobrą firmę, koszty nie porównywalne z własną „twórczością” , zaoszczędzi sobie i czasu i kasy. Sama pisałam do Elfir w sprawie róż, to co zrobiłam sama sobie w swoim ogrodzie wymaga mocnych nerwów, bo tam jest wszystko ze wszystkim i najgorsze, a może najlepsze jest to , że ja to wiem i czeka mnie niekończąca się opowieść z okiełznaniem tego ogrodu. Jak ktoś lubi takie klimaty , walkę z wiatrakami i czuje ogrodowego bluesa, to niech się porywa, jak chce mieć po prostu ładny ogród to niech bierze firmę i uwierzy mi na słowo."
Tak, należę do wariatów, lubię walkę z wiatrakami, a gargamele ogrodowe mi nie straszne! :DPozbycie się górki gliny, zarośniętej chwastami, było dla mnie wielką radością i impulsem do zrobienia pierwszej, prawdziwej, aczkolwiek mało przemyślanej rabaty.
Przez długi czas chodziłam z bananem na twarzy, bo w końcu mam poletko do obsadzenia (które trzeba było najpierw katorżniczo oczyścić, przekopać i wyrównać).
Nawsadzałam roślin ile się dało i myślę, że jak uwolni się więcej miejsca, a rośliny podrosną, to będę robić akcję przesadzania. Co do roślin - wybieram wszystko, co lubi kwaśną glebę. Na postawie chwastów rosnących na ugorze można określić z jakim rodzajem mamy do czynienia (a u mnie skrzyp, szczaw, fiołek trójbarwny, rdest i wspomniana koniczyna oraz jasnota i tasznik w dużej ilości).
Spod brzóz wyrwałam w końcu 2 rododendrony i azalię i wsadziłam na nową rabatę. Dokupiłam kolejną malutką azalię i jeszcze mniejsze pierisy japońskie, dwa czarne bzy, derenia i dwa klony palmowe, na które choruję, odkąd zobaczyłam piękny, stary okaz w cudzym przedogródku. Jestem świadoma, że trzeba będzie przeorganizować to towarzystwo prędzej czy później.
zmiany drobnymi kroczkami |
od czegoś trzeba zacząć (kilka lat temu) |
wiosna 2017 - po odwiedzinach dzikich dzików ;-) |
Myślę, że to nie koniec moich nie-ogrodowych opowieści. Nie omieszkam się podzielić radościami i porażkami. W następnym odcinku - o kreciku, niecnocie ;-)
c.d.n.
Do miłego!
Bestyjeczka
Powiem tak. Też jestem wariatka, lubię to i codziennie doglądam. Plus mam 2 ekstra szkodniki, moje psy. Powodzenia i Tobie i sobie w tej nierównej, acz pieknej walce. Catalina
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że nie polegnę :-) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńKazdy ma swój urok i wiejski i japonski :)
OdpowiedzUsuńBędzie eklektyzm jak we wnętrzach. Zdaję sobie sprawę, że mój ogród nigdy nie będzie wymuskany jak japoński, bliżej mi do radosnego chaosu :-)
UsuńPiękny prawdziwy ogród! I dużo włożonej w niego pracy. Podziwiam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny (jeszcze?) nie, ale mój własny, zielony. Pracy tak, dużo i jeszcze więcej przede mną. Dziękuję za miłe słowa :-) Pozdrawiam!
UsuńBestyjeczko, ilekroć pojawiasz się na blogu, mam wrażenie że ściągnęłam Cię myślami ;)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że człowiek naogląda się wymuskanych rabat w fachowej literaturze i zaczyna leczyć kompleksy stając przy łopacie...ale jak mawiała pewna autorytatywna osóbka ,,NAJPIĘKNIEJSZE, SĄ TE NAJMNIEJ DOSKONAŁE,,
Trawnik z kończyny piękny...ich niech się chowają te wszystkie randapy!
Coraz rzadziej bywam, faktycznie, może mnie ściągasz myślami? :D
UsuńOgrody z fachowej literatury to bajka ale to co widać na portalach tematycznych, co ludzie w Polsce potrafią z kawałka zielonej przestrzeni zrobić to głowa mała. Nie dorównam i nie zamierzam, bo by się w psychiatryku skończyło, tylko na ile mnie stać (finansowo i fizycznie i psychicznie ;-)).
Koniczyna to chwaścior, strasznie się panoszy i zarasta każdy kawałeczek. Powiem skrycie, że mi się podoba, bo jest taka ładna, zieloniutka a jak jeszcze zakwitnie cała łąka to aż miło popatrzeć. Jestem rozdarta pomiędzy walką o równy trawniczek a pozostawienie koniczynowego raju dla pszczół i trzmieli.
Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńStrona https://hortus.biz.pl/ to skarb dla miłośników ogrodów. Ta internetowa hurtownia oferuje nie tylko piękne ozdoby, ale również wysoką jakość i trwałość ich produktów. Oferują szeroki wybór dekoracji ogrodowych, które wzbogacą Twoje zielone królestwo i uczynią je miejscem pełnym harmonii.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie z pewnością przydadzą Wam się także opryski. Warto więc rzucić okiem na takie profesjonalne dysze na lance opryskiwacza: https://agroplast.pl/pl/c/Glowice/81. Myślę, że będzie to trafiony wybór.
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się nad zakupem nowych mebli ogrodowych na nadchodzące lato. Przypadkiem trafiłem na https://ogrodolandia.pl/ i jestem pod wrażeniem ich oferty. Dużo nowoczesnych i stylowych rozwiązań w jednym miejscu. Na pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuńUważam, że warto także wiedzieć, gdzie można wynająć różne sprzęty ogrodowe i rolnicze. Widziałam, że bardzo duży wybór profesjonalnych maszyn rolniczych ma w ofercie firma Agrihandler. Zapoznajcie się z nią na stronie https://agrihandler.pl . Może akurat znajdziecie coś dla siebie.
OdpowiedzUsuń